TL;DR: jeśli chcesz zawrócić na skrzyżowaniu, kierując się nawigacją, to uważaj – nie zawsze jest to legalne, światła mogą pokrzyżować ci drogę!
Niestety mało ludzi zwraca na to uwagę. Kierowcy dowiadują się w momencie dostawania pouczenia / mandatu (optymistycznie) lub kolizji (pesymistycznie), choć powinni to wiedzieć z kursu. Google tego nie uwzględnia w swojej nawigacji, przez co właśnie zwróciłem uwagę na problem. Mapujący w OSM… niestety też tego nie wiedzą, a nawet jak wiedzą, to nie wiedzą gdzie trzeba poprawiać, bo takich rzeczy nie widać na zdjęciach lotniczych. W czym jest problem?
Taki, że zakazy zawracania nie zawsze są sygnalizowane znakami pionowymi.
W bardzo dużej ilości przypadków są skutkiem ubocznym zastosowania sygnalizatora kierunkowego.
Tutaj są wszystkie jego odmiany, na których można byłoby potencjalnie zawracać:
Gdzie faktycznie można? Tylko na dwóch ostatnich.
Tak, oznacza to, że pierwszy z lewej, najpopularniejszy chyba z nich wszystkich, nie zezwala na zawracanie, mimo braku znaku B-23. Jest w stanie zagwarantować bezkolizyjność wyłącznie jednego lewoskrętu, ale drugiego już nie i zawracający może np. potrącić pieszego.
To wszystko oznacza, że jeśli ktoś będzie chciał zawrócić zgodnie z przepisami na drodze dwujezdniowej, to będzie miał niemały problem. Nawigacja będzie go kierować na zawrotkę na niemal każdym najbliższym skrzyżowaniu, a na sporej ilości dróg dwujezdniowych lewoskręt jest regulowany sygnalizatorem kierunkowym niezezwalającym na zawracanie. Gratulacje:
I tutaj wkracza społeczność OSM. Najprostszym sposobem na naprawienie problemu jest zajrzeć na Mapillary. Jest to otwarta alternatywa dla Google Street View, której możemy używać w OSM. Wystarczy tylko odpowiednio oznaczyć źródło danych w zestawie zmian. Jeśli jednak zdjęcia są niewyraźne, nieaktualne albo wręcz nieistniejące, to pozostaje oczywiście wizyta w terenie i dodanie zakazów zawracania na podstawie zauważonych sygnalizatorów. Niestety w ten sposób trzeba objechać praktycznie wszystkie skrzyżowania z sygnalizacją w okolicy, i do tego z wielu stron, bo niektóre wloty mogą mieć jeden sygnalizator S-1 / S-2 i wtedy można normalnie jeździć we wszystkie dozwolone znakami strony.
Jest potencjalnie skuteczniejszy sposób, a mianowicie wyciągnięcie programów sygnalizacji świetlnej od zarządców dróg. Wtedy można obskoczyć praktycznie całą okolicę, nie ruszając się z fotela. Tyle że przyjmujemy dość optymistyczne założenia: że dostaniemy odpowiedź, dostaniemy ją szybko, dane będą bezpłatne, a także proste do przetworzenia i zaimportowania do OSM.
Jeśli ktoś ma wprawę w kontaktach z urzędami, niech się odezwie, bo zawsze to jakaś opcja uzupełnienia danych, bo manualne zbieranie danych w terenie jest dość wolne. Poza tym jeśli mamy “wtyczki” w Google (albo ktoś z polskiego oddziału to czyta), to można tą paczkę wysłać i im, żeby oni też zaczęli dobrze trasować.
Podsumowując:
Jeśli chodzi o zawracanie na sygnalizatorach kierunkowych, to nieważne czy w Mapach Google, czy w OSM…
Nie jest dobrze.
Wykładowca:
- Opowiem wam teraz anegdotę, którą opowiadam prawie wszystkim grupom. Otóż w czasach PRL, wiecie, ścisła cenzura, w pewnej wsi koncert chciał dać zespół o pięknej nazwie “Przejebane”. Niestety, źle by to wyglądało na plakatach, więc sprytny sołtys tejże wsi postanowił zmienić nazwę na “Nie Jest Dobrze”. Historyjka kończy się happy endem, zespół się zgodził, koncert był udany. A teraz przechodzimy do głównego powodu, dla którego to słyszycie. Moi drodzy, sprawdziłem wasze prace.
Nie jest dobrze.
Ale może być lepiej. Możemy poprosić zarządców dróg o programy sygnalizacji świetlnej wszędzie, gdzie są sygnalizatory S-3. W międzyczasie możemy te dane uzupełnić sami, używając Mapillary albo ruszając w teren.
To… do dzieła? 