To podstawa ale w ewidencji przynajmniej na prowincji bywają błędy więc gdy tylko jest możliwość “nawiedzenia” miejsca zainteresowania nie mówiąc o luksusie przesłuchania tubylców to plecak, słoiki i w drogę z misją.
Najlepiej jak się da również, komórka/aparat + zdjęcie a potem info do mnie, zadzwonię / napisze do lokalnego urzędu i może uda się wyprostować ewidencję (już kilkanaście razy się udało )