Mapowanie dronem - żart czy nie żart?

Kto nie ma poczucia humoru albo żyłki do interesów to niech nie czyta, bo długie i zbyt wizjonerskie.
Przyglądałem się pracom barloga nad dronem wyposażonym w kamerę i GPS.
Zastanawiałem się nad możliwością wysyłania takiego drona do zmapowania dróg leśnych.
Jechałem niedawno piękną asfaltówką leśną w okolicach Świebodzina gdzie nad głowami łączyły się ciasno korony drzew tworząc coś na kształt tunelu. W pewnym momencie zauważyłem szybko zbliżający się nietypowy obiekt, który groził czołówką z szybą w aucie i ostrzegłem pasażerów w ostatniej chwili.Wyglądało to jak włócznia lub rakieta lecąca 2 m nad jezdnią.Po kilku sekundach już wiedzieliśmy co to za strzała gdy około metr od auta wyminął nas bocian, który nie mógł się z tunelu wydostać.
Skoro bocian może tak nisko latać to dlaczego nie dron?
Zastanawiałem się czy nie kupić sobie takiego drona do prób mapowania i do czegoś niezwykłego co by przysporzyło kasy.
Należało odpowiedzieć na pytania czy dron miałby być sterowany przez net poprzez obraz z kamery, czyli na wzór armii USA lustrującej np.Pakistan przez operatora z z Bostonu. Zabija taki dżojstikiem w Afganistanie, a o 15-tej kończy wojnę i idzie do domu do żonki i dzieci, którzy nic nie podejrzewają czym tato się zajmuje w robocie.
Takie sterowanie byłoby trochę ryzykowne ze względu na przepustowość łącza.
Zatem wymagana pełna lub częściowa autonomia.

Leci sobie dron, a oprogramowanie zatrzymuje go przed przeszkodą widoczną w kamerze czy też w oparciu o dalmierz laserowy i ultradźwiękowy. Tricopter może zawisnąć w miejscu i przesłać obraz aby operator pomógł podjąć decyzję z której strony ominąć przeszkodę jeśli jest rozległa.
Inna opcja to, leci sobie dron po podkładzie mapowym, a obraz z kamery wprowadza korektę do osm , na ile oś drogi nie zgadza się z mapą.
Czyli pierwszy lot wolny, bo korekcyjny, a potem już po kresce z osm , z pełna mocą.
Zatem coś na wzór amerykańskich rakiet Tomahawk gdzie tor lotu jest zaprogramowany, a kamera służy do korekty czyli omijania niespodziewanych przeszkód na niskim pułapie lotu,( aby radar nie wykrył). Wymagana inteligencja na poziomie autonomicznego odkurzacza, co dziś jest w zasięgu gospodyni domowej.
Kolejne pytanie, skąd startować aby zasięg był duży?
Założenie to akumulator na 45 minut lotu i prędkość 30km/h.
Zatem aby wysłać drona w daleką misję na początek będą potrzebni zaprzyjaźnieni kolejarze i kierowcy busów, którzy wypuszczą drona na terenie jaki nas interesuje. Łatwe , gorzej z powrotem.
Napęd elektryczny daje tę możliwość że gdy się energia akumulatora kończy to dron przycupnie na czas naładowania z ogniwa słonecznego. Udźwig drona jest niewielki i aerodynamika ogranicza powierzchnię ogniw, toteż musiałby on lądować z dala od ludzi aby go nie skradziono w czasie ładowania.
Zatem wchodzą w rachubę łąki leśne, pola i płaskie dachy domów. Gdyby go ktoś wypatrzył, że wylądował na dachu, to dron musi umieć uciec, czyli ma mieć zawsze zapas energii w akumulatorze.
Do tego oczywiście nadajnik GPS/GSM na wypadek awarii lub faktu, że ktoś mógłby go przechwycić np jakiś zazdrosny jastrząb.
Ładowanie zajmowałoby cały dzień a nawet dwa. (trzeba by przeliczyć powierzchnię ogniw aby np 3 godzinne ładowanie starczyło na 5-10 km lotu. Rozważałem ładowanie indukcyjne poprzez zawieszanie drona na linii energetycznej. Czyli taka pijawka energetyczna.
Kształt nietoperza zwisającego na drucie nie powinien bardzo dziwić. Zaciskające się szpony drona na linie zamykałyby pętlę zwoju zwartego czyli zwykły transformator.Tego zdaje się nie da się zastosować ze względu na brak przekładni obniżającej voltaż ale trzeba popróbować wykorzystać ulot czyli wyładowanie koronowe.
Zatem ładowane jonizacyjne albo rezonans z polem magnetycznym czyli to co w nowych autach elektrycznych lub ładowarkach bezprzewodowych do komórek.
Dość kosztowna zabawka więc należałoby wymyślić zastosowanie praktyczne aby to zarabiało na siebie.
W międzyczasie wpadłem na pomył tymczasowego rozwiązania problemu energii czyli zasięgu poprzez udawanie pijawki.
Przecież taki dron nie musi lecieć na koniec województwa chociaż może tam się pojawić za 3 godziny.
Jak? Ano skoro jest taki mały to przecież może wylądować na dachu pociągu. Choć pociągi nie jeżdżą wszędzie to są przecież TIRy.

Czy komputer pokładowy potrafiłby porównać kierunek poruszania się TIRa z podkładem OSM aby uznać że TIR nie jedzie tam gdzie dron sobie życzy, po czym przeskoczyć jak pchła na innego? Trochę mała prędkość drona aby zrównać się z TIRem na autostradzie i po cichu wylądować.
No ale miękkie długie naczepy to jak pas startowy na lotniskowcu :slight_smile:
Lepsze byłyby kontenery, bo magnes neodymowy przytrzymałby drona do metalu aby nie spadł, a impuls elektromagnesu znosiłby siłę magnesu i umożliwiał start. Chowałby się taki dron np.za bramką Viatoil aby kierowca go nie ujrzał , a czujnik magnetyczny ułatwiłby wybór momentu lądowania. Na Marsie pathfider lądował w oparciu o nadmuchane poduszki powietrzne więc sposobów lądowania na pace jest więcej. Problemem byłyby turbulencje więc lepiej czaić się na TIR-a na zjeździe lub w pobliżu knajpy lub stacji benzynowej.
Patrzyłby dron kiedy kierowca idzie się odlać i wtedy bezpiecznie by dokował. No a jakby potrafił się wpiąć w gniazdo zasilania przyczepy to już byłby całkiem jak pijawka.Niestety prąd stały nie pozwala zawinąć zwoju transformatora na przewodzie zasilającym przyczepę.
No ale przyczepiony do dachu wysuwałby mały wiatraczek i ładowałby się w strumieniu powietrza o prędkości 100 km/h co ze wzoru na energię z wiatru, która jest proporcjonalna do sześcianu prędkości wiatru, dawałoby sporą moc przy małej średnicy wiatraka.Wiatraki energetyczne pracują już przy 3-4 m/s, a my tu mamy ok. 30 m/s czyli 1000 razy większą moc.
Zatem wystarczyłoby przestawić do poziomu rotory silniczków tricoptera, albo zadokować go w pionie, a same silniczki napędowe zamieniłyby się w 3 generatory.Zatem akumulator naładowałaby się szybciej niż w 45 minut.
Wygląda na to że problem napędu byłby rozwiązany. Gorzej z automatyką .Widziałem niedawno programy nawigujące autopilotem w aucie które trzymały się linii pasów dzięki kamerze. Triicopter lecący na bezpiecznej wysokości np. 5 m nad drogą , nie musiałby mieć idealnego prowadzenia jak auto i mógłby się trzymać szosy , torów czy linii energetycznej lub rzeki.
A propos rzeki to też rozważałem czy tricopterem nie lądować na wodzie i nie pozwolić mu się spławiać z powrotem do bazy. Na wodzie byłby poza zasięgiem łap ludzkich i nie dość, że by się zbliżał do celu to miałby czas się ładować od słońca. Mała kotwica pozwoliłaby zatrzymać go lub spowolnić czyli włączyć hydroturbinę. To rozwiązanie miałoby zapewnić powrót w dni bez słońca.Zresztą po rzekach pływają też statki i barki, więc pasażer na gapę zawsze coś tam dla siebie znajdzie. Czyli czujnik ruchu PIR i dron alarmowałby operatora. że trafia się okazja, a ten w oparciu o obraz z kamery podejmowałby decyzję czy zrobić abordaż. Mapuję transformatory wiejskie to taki dron siadając na izolatorze mógłby wypuścić w dól linkę uziemiającą i ładować się z 380V.
Ponieważ nie mogło to by być w terenie zabudowanym potrzebna jest mapa napowietrznych linii niskiego napięcia.Proszę dokładnie mapować woltaż linii aby dron nie usiadł na drucie 10-15 kV bo się za szybko naładuje.
No ale całkiem poważnie zacząłem rozważać co by dało kopa technologii. Wiadomo że potrzebna jest kasa.
Skoro mamy autonomię i prawie perpetuum mobile, to znaczy że można zacząć biznes bo nie wchodzimy w koszty związane z zatrudnianiem ludzi.
Może zatem zrobić armię dronów czyli pocztę lotniczą do drobnych przesyłek?
Czemu nie? Zawsze łączyłem zabawę z biznesem co dawało niezłe efekty.
Skoro ludzie bawią się w drony to bierzemy ich do spółki.
Każdy mieszka w innej lokalizacji więc będzie operatorem rejonu i gdyby trzeba było to pojedzie do awarii drona.
Zmniejsza się zatem potrzeba kapitału, bo każdy wnosi swój sprzęt. Kapitał ludzki już jest więc liczę na nowe pomysły.
Co potrzeba?
Potrzeba akcjonariuszy którzy dadzą metr płaskiego dachu na ogniwa słoneczne.
Po co dron ma tracić czas na ładowanie skoro może zadokować i odebrać energię już zmagazynowaną na dachu?
Gęstość stacji dokujących musiałaby wynosić co 10-15 km .
Na dachach byłyby stacje przeładunkowe tzn jeden dron przekazywałby przesyłkę drugiemu już naładowanemu, co dawałoby realną prędkość przesyłki 30 km/h.
Nawet rozważałem przyklejanie drona do samolotu rejsowego aby przyśpieszyć transport, ale tu szybko ABW by się tym zajęła.
Cumowanie na wielkich statkach gdzie jest 10 osób załogi to też nie problem, ale ideą poczty dronów jest szybka przesyłka na krótki dystans np. do 100-200 km, a taka poczta byłaby idealna w zatłoczonym mieście gdzie średnio w kwadrans dostarczałaby przesyłkę.
Zatem pomysł wydawał się realny i należało przeprowadzić próby a wejść na rynek z impetem aby giganci nie przejęli pomysłu.
Pominę tu teraz pomysł sterowców zasilanych energią słoneczną z powłoki pomalowanej farbą fotowoltaiczną w technologii CIGS, do transportu cięższych przesyłek.Takiemu nic by nie zagroziło.
Interesują mnie pasjonaci amatorzy dbający o swoje małe pojazdy i serwisujący je w domach, bo tacy ludzie mogą rozwinąć pomysł.
Taka armia dronów mogłaby unosić też przemienniki radiowe np. piko BTS GSM do sytuacji alarmowych jak np powódź , trzęsienie ziemi, gdzie telefonia komórkowa wysiada.
Kamery termowizyjne ułatwiłyby monitoring pożarów lasów, monitoring wałów powodziowych itd.
zacząłem się zastanawiać czy technologicznie jesteśmy już przygotowani.
Ludzie by się znaleźli.
Skrzyknąłbym do spółki kolegów krótkofalowców z całej Polski mających płaskie dachy, to by się zajęli serwisowaniem lądowisk.
Czyli projekt społecznościowy pozwoliłby aby nie dać się wysiudać gigantom.
Zresztą jakby się próbowali wepchać zawsze można stworzyć armię dronów bojowych do pilnowania naszego terenu :slight_smile:
Wszystkie moje pomysły kiedyś wyśmiewane przez kolegów dziś przynoszą miliardy koncernom więc może tym razem warto by zainwestować. Trzeba wykupić patenty i poszukać pasjonatów wśród modelarzy.
Miałem o tym pisać na forum kilka miesięcy temu ale uznałem, że jest jeszcze za wcześnie. Post gdzieś tam leży niewysłany. Miałem najpierw przyglądnąć się stabilizacji lotu oraz układom autonomicznego sterowania.Chyba jednak za długo czekałem.
Coby marudni koledzy nie pisali że OT lub za długie, obiecuję, że w dni wolne od przesyłek armia dronów mapowałaby.
Jakby ktoś myślał, że: głupie, zmyśliłem że taka wizja nie od dziś , niedorzeczne, bajdurzenie i bzdura (skąd ja to znam) to zobaczymy za 5 lat. A może szybciej, oto co dziś znalazłem
http://www.komputerswiat.pl/nowosci/wydarzenia/2013/49/amazon-eksperymentuje-z-dronami-dostarczajacymi-przesylki.aspx

Z tego co słyszałem, produkcja takich autonomicznych urządzeń jest w polskim prawie traktowana jak produkcja broni, co jest obwarowane kosmicznymi wymaganiami, koncesje, zezwolenia itp.

Toż to pikuś w porównaniu z wymaganiami na koncesję na przesyłki pocztowe :slight_smile:
Zaraz byłby przepis, że drony mogą latać z paczkami cięższymi niż 3 kg i trzeba by do pojemników cegłę wkładać tak jak kiedyś inpost blachy przyklejał do kopert.
Drony wyrzucałyby te cegły gdzie popadnie, a to już podchodzi pod bombardowanie.

Używanie takiego drona i podczepianie się pod infrastrukturę i tiry implikuje poruszanie się w obszarze ‘cywilizacji’ zazwyczaj już sensownie zmapowanej i możliwej do dalszego mapowania metodami bardziej tradycyjnymi. Użycie różnego rodzaju automatów miałoby sens przy mapowaniu terenów dzikich i trudno dostępnych - wtedy lepszym rozwiązaniem byłby autonomiczny balon/sterowiec wypozycjonowany do latania na stałej wysokości - wtedy do korekcji lotu wymagana jest nieduża ilość energii. To + zasilenie elektroniki typu GPS, aparat + jakiś transmitter spokojnie ogarną panele słoneczne (w nocy i tak zdjęcia nie zrobisz).

W krótkofalarstwie furorę robią obecnie pikobalony z podczepianymi nadajnikami. Bodajże każde urządzenie o rozpiętości poniżej 3m nie wymaga zgłaszania lotów do służb kontroli powietrznej. Jestem w stanie sobie wyobrazić nieduży sterowiec z zapasem mocy unoszący się autonomicznie do kilku tygodni (hel/wodór cieknie przez każdą powłokę, kwestia czasu) na wysokości kilkuset metrów i robiący zdjęcia dużej rozdzielczości. Można go wypuścić tam, gdzie nie ma pokrycia zdjęciami satelitarnymi lub tam, gdzie wymagana jest super aktualność (crisis mapping). Po zakończonej pracy leci gdzie trzeba do punktu przechwycenia (na różnych wysokościach wiatry wieją w różnych kierunkach, więc nawet nawrotka po kilkuset kilometrach nie będzie wymagała dużej ilości energii).

Wtedy mówimy o spokojnej pracy rzędu tygodni a nie spinania się z ładowaniem drona co 45 minut ;).

45 minut lotu dla niezbyt dużego modelu jest mało realne, zwłaszcza jeśli nie stałopłat (samolot). Model samolotu od biedy dałby radę.

To tez wydaje mi sie mało praktyczne, ogniwa są ciężkie a zakładając, że masz sporą baterię pewnie ładowanie na tej szerokosci geograficznej trwałoby tygodniami.

To podobno da sie zrobic, kiedys bylo o tym sporo w newsach.

Zdziwilbys sie, zarowno modele samolotow jak tricopterow itp. moga osiagac zupelnie sensowne predkosci postepowe.

Istnieja nawet fajniejsze i oszczedniejsze rozwiazania do wlaczania/wylaczania magnesu (electropermanent magnets), np. halbach arrays.

Fajny pomysl, moglby tez spokojnie korzystac ze swojego standardowego smigla+silnika+sterownika silnika do ladowania baterii, gdyby siadal pod odpowiednim katem. Modelarski silnik bezszczotkowy (podobnie jak taki w samochodzie elektrycznym) jest jednoczesnie silnikiem, enkoderem, generatorem, i to wydajnym, chociaz smigla nie sa idealne jako wiatrak.

To, ze amazon popiera, to jeszcze nie znaczy ze nie jest glupie, bzdura i niedorzeczne. :wink:

W pelni autonomicznych mozliwe, ze tak, chociaz chyba w prawie lotniczym nic o tym nie ma, byc moze jest gdzies indziej. Ale jeśli coś waży poniżej 25kg i nie jest autonomiczne (w jakims znaczeniu), to prawo niewiele ma mu do powiedzenia.

Trochę planów jakie regulacje UE szykuje dla cywilnych UAV:
http://ec.europa.eu/enterprise/sectors/aerospace/files/rpas-roadmap_en.pdf

Szejkowie chcą ukraść mój pomysł Poczty Dronowej.
Dają za pomysł tylko milion bagsów.
Brać?
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706254,1087384-W-Dubaju-drony-jako-listonosze-i-strazacy.html
Niech dają drugi to mogą korzystać z OSM.
W zamian poprawimy im adresację

Odłóż wędkę i dymaj po piwo sam
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706184,1083714-Dron-dostarczy-piwo–Nie-tak-predko.html

Dyskusje, jakie były toczone w RFN, niestety jeszcze zanim miałeś pomysł poczty dronowej, to było dostarczanie lekarstw przez apteki dla osób starszych lub chorych. Pomysł upadł a fimy kurierskie mają się w najlepsze.

Pomysł poczty dronowej to ja mam od dawna.
Nie ma lżejszej przesyłki niż list.
Nie ma pilniejszej przesyłki niż np.papierowa umowa z oryginałem podpisu.
Jest spora kasa do odebrania firmom kurierskim.
List może lądować na biurku przez okno. W większych firmach można założyć tanią pocztę pneumatyczną do lądowiska na dachu.

Do lotów dalekosiężnych lub dźwigania przesyłek o wadze np. 2 kg, należy tylko rozmieścić w terenie panele fotowoltaiczne, które ładowałyby pakiety akumulatorów oraz rozwiązać problem szybkiej wymiany akumulatora na międzylądowaniu

Drony powinny też być na wyposażeniu żołnierzy zwiadu.
Małym ładunkiem bombowym może unieszkodliwiać żywe cele, a większe może wskazywać markerem radiowym zrzucanym przy celu lub zaznaczać laserem dla artylerii lub rakiet.
W obszarze górzystym dron wypuszczony w górę może ułatwić lub wręcz umożliwić łączność.Inne funkcje to donoszenie amunicji czy źródeł zasilania na linie walki , czyli zmniejszenie obciążenia żołnierzy. Zapasy są wożone wszędołazem, który porusza się w odwodzie.
Dron może też lecieć przed konwojem aut i silnym impulsem elektromagnetycznym blokować na jakiś czas urządzenia radiowe służące do zdalnego odpalania min przez powstańców. Z tego powodu musiałyby on być odpalane zawczasu z detonatorem czasowym przez co moment wybuchu nie byłby precyzyjny.

Do poczty drony nie musiałyby być autonomiczne.
Kurier rowerowy czy furgonetka w miejscu gdzie nie ma możliwości zaparkowania mogłaby przez ostatnie 100 m posługiwać się dronem przez co zyskałoby się czas tracony na docieranie “do biurka”.
Nie musi być też dostawa do biurka, wystarczy że poczta będzie dronami dostarczana do węzłów przeładunkowych, skąd ją będą pobierać kurierzy “ostatniej mili”.
Raz oszczędza się pracę ludzką, a dwa znacznie skraca dostawę.
Jak okrzepnie poczta papierowa to rozwinie się aero-handel i to lodówka będzie wiedziała kiedy ze sklepu ma dolecieć niewielka świeża porcja art.spożywczych np mleko czy bułeczki.
Wtedy Biedronka dostanie skrzydeł :).

Drugą dziedzina, która jak pierwsza rozwinie technologię, to służby monitoringu i ochrony obiektów.
Wystarczy wzbudzić alarm przez czujniki aby flota dronów wystartowała na rekonesans po przedsiębiorstwie, a nawet śledziła drogę ucieczki intruzów co pomoże w ich ujęciu.
Taki domowy dron będzie leciał za skradzionym autem kierując się na sygnał radiowy emitowany z auta.
Koszt niewielki a można ochronić drogie auto.

Drony będę też miały zastosowanie w energetyce słonecznej i wiatrowej.
Zaczyna być problem, bo lustra koncentrujące energię powodują, że ptaki płoną w locie. Podobnie ze śmigłami farm wiatrowych i trzeba jakoś ptaki przeganiać za pomocą imitacji drapieżnych ptaków.
Dron lecący przed karetką może przełączać sygnalizacje świetlną oraz zbierać dane o zbliżających się autach w celu spowolnienia wjazdu karetki na skrzyżowanie.
Dron może wlecieć w płomienie i przebywać tam krótki czas .
Może rozpylić substancje gaśnicze ułatwiające ewakuację.
Może dostarczyć maski czy butle tlenowe.
Czasem decydują sekundy aby skierować wodę w odpowiednie miejsce.
Normalnie największym problemem jest zlokalizowanie ognisk pożaru czy też zlokalizowanie na którym pietrze są ludzie.
Czasem wystarczy dostarczyć tylko koniec linki ratowniczej czy to na dach płonącego budynku czy na dach auta płynącego z nurtem powodziowym albo osobie, pod którą załamał się lód.
Koło ratunkowe lub kamizelka może uratować życie.

Chyba kiedyś pisałem że na obszarach o niskiej gęstości zamieszkania ważny jest czas dostarczenia surowicy przeciw jadowi węża.
Jak już byliśmy przy strażakach to oni często dostają zgłoszenia o zasłabnięciu w zamkniętym mieszkaniu. Bywa że jest otwarte okno i mogliby szybko sprawdzać.
Poszukiwania topielców przez straż też byłyby łatwiejsze z widoku z góry.Także zaglądanie w szuwary , przy jazzach gdzie są wiry.
Co ciekawe firmy od map już kupują drony a straż i policja jeszcze nie.
Dron mógłby poprawić też bezpieczeństwo przejazdów kolejowych.
Parę dni temu we Wrocławiu szynobus wjechał w TIRa i dumają jak to się mogło stać skoro przejazd miał szlabany.
Na tej reaktywowanej linii do Trzebnicy jest kilka przejazdów bez szlabanów i pociąg musi stawać , konduktor ubiera kamizelkę i wysiada, staje na przejeździe i przepuszcza pociąg po czym wsiada i jadą dalej a konduktor zamienia się z dróżnika na powrót w konduktora.:slight_smile:

Taki XIX wieczny sposób , kiedyś przed autem też trzeba było iść z chorągiewką.
Dron mógłby dostarczać pocztę ze stacji do ambulansu w pociągu tam gdzie się pociągi nie zatrzymują.
To by zmieniło system ekspresowych przesyłek pocztowych i przywróciłoby likwidowane ambulanse.
Taką pocztę można by dostarczać nawet na pociągi towarowe i nie potrzeba do tego obsług,i a wystarczy wrzutnia.
A takie sytuacje jak zasypane śniegiem drogi i tysiące ludzi śpiących w autach , do których nawet nie ma jak dotrzeć z ciepłym posiłkiem, ubraniem czy lekami. Często wystarczy dostarczyć komórkę (plus apteczkę) aby można było zawezwać konkretną pomoc.
Pamiętamy obraz psa bernardyna, który po górach biegał z beczułką rumu na szyi.
Największym problemem jest dostarczanie pomocy podczas sztormu na kuter czy małą łódź.
Ile akcji ratowniczych z tego powodu kończyło się tragicznie.
Taki dron lecąc przed ciężarówką mógłby też wykrywać obecność zwierząt przy drodze dając kierowcy kilka sekund na zwolnienie.
A jak byłby przydatny we mgle czy na śliskiej jezdni sygnalizując wcześniej karambol czy przedmiot leżący na drodze itp.
Tu aż dziwi że nie ma systemu wysyłania za pojazd wiązki radarowej aby utrzymywać bezpieczną odległość między pojazdami.

Benek, Jakoś czytając UAV howto znajomego http://fpvdrones.pl/?q=node%2F4 wydaje mi się że to wszystko się nie uda przez przepisy.

No ale przepisy jak na razie ograniczają takie loty przy dużym ciężarze i dużej wysokości.
Mogą ograniczać loty na obszarze zabudowanym ale musieliby zakazać modelarstwa.
Skoro dron ma 4 silniki to chyba ma bezpieczny system sterowania na wypadek awarii jednego z nich?
Zacznie spadać ale chyba niezbyt szybko .
Jedyne zagrożenie to spadanie na drogi.

Nie musieliby zakazac modelarstwa, jest w prawie rozgraniczenie miedzy modelem zdalnie sterowanym a czyms autonomicznym. Poza tym przepisy a bezpieczenstwo nie zawsze maja ze soba zwiazek, po drugie standardy bezpieczenstwa w lotnictwie sa o wiele bardziej zaawansowane niz to o czym mowisz. Mechanicznie wiele rzeczy ma szanse sie nie rozbic ale to tylko malutka czesc bezpieczenstwa.

O ile wiem, nie ma na razie w Europie jeszcze konkretnych ograniczen dla UAV jak w Stanach. Ale oczywiscie operatora drona obowiazuja takie przepisy jak innych (co do licencji, certyfikacji itp.)

Jesli przyjac ze prekursorami dronow sa golebie pocztowe, to pomysl poczty dronowej ma ponad sto lat, tak samo jak pomysl fotografii z pomoca dronow i dostarczania lekow za pomoca dronow. W 1905 wydawano znaczki pocztowe ze zdjeciami lotniczymi zrobionymi z golebi :wink:

Można wysłać drona, ale problem z kierowaniem na odległość.
Świat nie stoi w miejscu, a narzędzia przydatne do mapowania trudno dostępnych miejsc były pokazane już w “Powrocie do przyszłości”.

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=A4vE_vpkr90

Problemem nie jest kierowanie na odległość. Problemem jest zasięg wynikający z tego, że baterie ważą. Dla zainteresowanych polecam hasło FPV (nie są to wtedy obiekty autonomiczne, ale …).

Przy okazji - ten film to kit (i z mapowaniem trudno dostępnych miejsc nie ma nic wspólnego - a przynajmniej bardzo niewiele).