Od kiedy korzystam z GPS w moich rowerowych wypadach to frapuje mnie jedna rzecz - a mianowicie dokładność pomiaru odległości odbiorników z których korzystałem w konfrontacji do tego co wskazuje licznik rowerowy oraz samochodowy. A mianowicie GPS z każdym razem zaniża odległość tak średnio o 3%. Dla przykładu z wczorajszego dnia: http://www.gpsies.com/map.do?fileId=ekrgrczktgszfgmo
Ślad - 85,5 km
Licznik - 88 km.
Dodam, że nigdy nie miałem włączonej opcji “przywiązania śladu do drogi”, interwał zapisu śladu - najczęściej, problem występował w każdym z trzech odbiorników: Samsung Ace, e51+PENTAGRAM Pathfinder, Dakota 20, a licznik rowerowy to Sigma.
Jak to wygląda w teorii? Który sposób pomiaru jest bardziej wiarygodny?
Licznik uwzględnia, że jeździsz góra/dół, programy z gps raczej liczą po prostej ( łączą punkty i liczą odległość między nimi, nie uwzględniając ukształtowania terenu ) - mam racje czy ktoś mnie skoryguje?
W sumie liczac wszystkie drobne krzywe po której sie poruszasz które mierzy licznik a które w gps znikaja jako ze nie mierzy on nieskonczonej ilosci punktów to taka róznica moze wyjsc.
Bardziej niż o dokładność chodzi tu pewnie o sposób wyznaczania odległości. Jak pisał Daijvid, licznik działając w oparciu o liczbę obrotów koła, podaje odległość zależną od nierówności terenu, wyznacza więc odległości skośne. Z kolei GPS wyznacza tę wartość bazując na współrzędnych kolejnych zarejestrowanych punktów - im jest ich mniej na odcinkach krzywoliniowych (mniejszy interwał czasowy, większa prędkość jazdy), tym odległość będzie krótsza. Ponadto długość liczona że współrzędnych zapewne jest zredukowana na elipsoidę odniesienia, co też istotnie wpływa na jej wartość.
Podsumowując, licznik poda ci odległość realnie przejechaną, czyli np. pokonując 10 km w linii prostej po terenie górzystym wyjdzie ci, że w rzeczywistości przejechałeś 11 km, podczas gdy w terenie płaskim będzie to faktycznie 10 km. GPS natomiast zawsze powinien ci pokazać 10 km.
Zalezy od programu liczacego dlugosc przejechanej trasy czy bierze on pod uwage nachylenia, informacja o wysokosci jest przeciez w sladzie. Mozliwe jednak ze jest na tyle niedokladna ze trasa wychodzilaby wtedy za dluga
Znacznie bardziej dokladna odleglosc mozna uzyskac laczac dane zapisane z GPS i zyroskopow + dodatkowych sensorow w telefonie jesli sa dostepne.
Zgadza się, pisząc o odległości realnie przejechanej miałem na myśli to, iż jest ona liczona po fizycznej powierzchni Ziemi, a nie że jest ona dokładniejsza.
@Balrog-kun
Jeżeli interesuje nas odległość zredukowana (na elipsoidzie), to informacja o wysokości nie ma tu wpływu na jej obliczenie, wystarczy długość i szerokość geograficzna. Dlatego będzie ona niezależna od ukształtowania terenu, tak samo jak odległość na mapie. Oczywiście informacja o wysokości, czy raczej różnicach wysokości między punktami umożliwi przeliczenie tej odległości na fizyczną powierzchnię Ziemi. Nie wiem, co podaje akurat ten odbiornik, o którym mowa, ale w np. geodezji generalnie odległości redukuje się na poziom odniesienia, co powoduje ich skracanie względem pomierzonych odległości skośnych.
Jasne, ale w tym wypadku interesuje nas skad wziela sie roznica miedzy pomiarami GPS i licznikiem. Wczesniej padla sugestia, ze to z powodu braku wziecia nachylenia pod uwage, a nie musi to byc prawda.
EDIT: na gpsies.com jest przycisk “Distance using elevation data” i po kliknieciu dostajemy odleglosc 85.45km, czyli tylko o 74m dluzsza. Czyli nie jest to odpowiedzialne za 3% skrocenie.
Marek Kleciak wyjaśnił krótko cały fenomen. Im bardziej kręta trasa tym większy wpływ długości kroku pomiaru na ostateczny wynik. Większy krok zaniedbuje mniejsze od niego nierówności toru ruchu. Jest to szczególnie widoczne, gdy próbuje się mierzyć długość linii brzegowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_linii_brzegowej.
Co ważne, nie jest to żadna niedokładność. Oba wyniki są jednakowo prawdziwe i nic się na to nie poradzi.
Zaznaczę, że pomiary były wykonywane na trzech różnych odbiornikach GPS i różnica procentowa wynosi mniej więcej tyle samo niezależnie od pokonanego dystansu czy też ukształtowania terenu. Licznik rowerowy pokrywa się z licznikiem samochodowym bo z ciekawości swego czasu sprawdziłem to dokładnie.
Akurat wróciłem z małej rundki:
GPS 23,4 km
Licznik 24.1 km
W sumie nie ma to wielkiego znaczenia, ale tak na sezon, gdybym kierował się wskazaniem GPS to byłbym 180km do “tyłu”
Co do licznika - najczęściej skaluje się go podając obwód koła… a obwód ten (jak się go nie zna) mierzy się po bieżniku opony bez obciążenia…
To trochę matematyki teraz (obliczenia w zaokrągleniu - to nie apteka)…
Koło roweru górskiego ma średnicę mniej-więcej 28 cali (zależy od opony) czyli około 711 mm, obwód takiego koła to 2234 mm
Teraz załóżmy, że masz wyskalowany licznik pod ten obwód, ale siadasz na rower i opona ugina się o 1 cm na promieniu (to na prawdę nie duże ugięcie do uzyskania nawet na samym bieżniku napompowanego ‘na kamień’ koła)
Koło ma teraz 691mm średnicy i już tylko 2170mm obwodu.
Pierwsze koło żeby przejechać kilometr musiało się obrócić 448 razy, różnica między obwodami to 64mm co na kilometrze daje 29 metrów, a na 80 kilometrach ponad 2,5 km różnicy
Z drugiej zaś strony przyjrzyj się swojemu śladowi z GPS - jaki by nie był dokładny to zawsze lata trochę zygzakiem, czasami złapie odbicie z sąsiedniego bloku, ściany lasu, itp. co go wydłuża…
Słowem - żadne z wymienionych urządzeń nie jest dokładne…
Mnie frapuje, że za każdym razem jest to taka sama różnica w odległości - niezależnie od odległosci, ukształtowania terenu, średniej prędkości i mojej wagi bo zimą jest zazwyczaj o wiele większa:D
Nie do konca tak jest z tym ugieciem opon. Napewno to ma wplyw na pomiar, ale chyba nie az taki. Opona zmienia ksztalt z okregu na okrag ze splaszczeniem, ale obwod sie praktycznie nie zmienia (tak jak dlugosc gasienicy koparki sie nie zmieni nawet jesli ksztalt obiegu jest inny).
Ale w miejscu styku opony z podłożem, promień masz zawsze mniejszy. I to ten promień determinuje obwód wirtulanej opony pokonującej dystans.
Opona jest ściśliwa (także po obwodzie) w odróżńieniu od gąsienicy koparki.
P.S. Ja bym jescze uwzględnił do błedu czy licznik nie jest na przednim kole roweru (wtedy pokonuje dłuższą trasę niż tylne koło, z racji szukania równowagi), oraz efekty poślizgu (skoro różnica zwiększa się zimą)
Z tym, że GPS pokonuje trasę bardziej jak koło przednie niż tylne. No ale rower przechyla się przy skrętach, więc GPS jedzie po mniejszym promieniu niż punkt styku koła z podłożem.
Nie do konca sie z tym zgodze, scisliwa/rozciagliwa jest detka. Sama opona zachowuje sie troche tak jak gosienica i nie sam promien okregu nie decyduje o obwodzie.
Opona z podlozem styka sie na pewnym odcinku, a nie w punkcie. Wyobraz sobie najbardziej wysuniety do przodu punkt na oponie, ktory styka sie z podlozem – w tym punkcie kolo ma promien niezalezny od splaszczenia opony.
Nie, opona nie zachowuje się jak gąsienica i owszem, jej obwód wprowadzony do licznika rowerowego powinien być obliczony w warunkach normalnej eksploatacji, a nie w warunkach “laboratoryjnych” (bez cyklisty). Można na przykład przejechać prosty odcinek równy 10 obrotom koła, a następnie zmierzyć ile ma on metrów. Jednak nawet wtedy wskazania GPS nie będą takie same jak licznika, bo GPS zaniedbuje wszystkie drobne odchylenia toru ruchu przedniego koła od prostej łączącej kolejne punkty śladu. IMO, zgodność na poziomie 3% uzyskana przez gregorisana i tak jest niezła.
Jeśli natomiast ktoś nie wierzy w zależność obwodu koła od ucisku opony, to niech nie zachowuje się jak Arystoteles, tylko niech sprawdzi to doświadczalnie.
Jasne, ze jest zaleznosc, ale nie na poziomie 2.5% od 1cm splaszczenia. Nie taka zaleznosc jakby promien kola zmalal o 1cm. To wymagaloby, zeby czesc opony caly czas byla w poslizgu. Proponuje przeczytac jeszcze raz dyskusje.