Agresja i wrogość wobec OSM

Czy spotkaliście się ze zjawiskiem wrogości agresji wobec faktu mapowania jakiegoś terenu?
Kiedyś tłumaczyłem znajomemu czym się zajmuję w wolnych chwilach (współtworzenie OSM), wytłumaczyłem jak to działa etc., wtedy zareagował wręcz agresją słowną, że “jak to? tak ktoś robi mapy i nanosi na nie mój dom bez mojej zgody? Nie życzę sobie tego! To powinno być zabronione!” etc.

Jak do tego ma się prawo? Czy taka osoba ma prawo wyrazić sprzeciw i zażądać usunięcia jego domu i budynku z mapy?

Nie znam się to się wypowiem.
Na zwykły dom dajemy jego numer i jest to zgodne z ustawami, z obrysu OSM też ma prawo skorzystać.
Z zewnątrz czyli z przestrzeni publicznej widać jego wysokość, punkt wejścia, ilość pięter.
Co do innych (niewidocznych) atrybutów to delikwent raczej ma rację.
Nie dyskutować tylko robić swoje.
Poza tym obrysy i numery domów czy działek są ogólnie dostępne, więc może się wypchać.

Spotkaliśmy się. Szczególnie często ze strony działkowiczów. I tylko część tej agresji była spowodowana obawą, że zbieram dane, żeby zabrać im działki…

Znajomy, którego akurat znam z konserwatyzmu, też był niezadowolony, że jego dom jest (przy czym to w ogóle blok), ale nie miałem czasu nawet z nim porozmawiać, że to nie jest informacja personalna, więc nie wiem co by na to mógł odpowiedzieć poza niezadowoleniem (ale to mnie nie wzrusza).

Ten wątek przypomniał mi pewną uwagę zgłoszoną na osm.org: http://www.openstreetmap.org/note/372033

Zapewne takie osoby nie mają swoich domów zgłoszonych do ewidencji gruntów i budynków żeby nie płacić od nich podatku od nieruchomości i dlatego boja się ujawnienia na mapie. Zgłoszenie jest to obowiązkiem właściciela czy też władającego nieruchomością a niestety wiele osób o tym “zapomina”.

“Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” - oj nic się nie zmieniło …
Miałem kilka nieprzyjemnych zdarzeń w sytuacji gdy “wypytywałem” o jakieś rzeczy, które chciałem nanieść później na mapę - dlatego od jakiegoś czasu już tego nie robię bo jak widzę te dziwne zachowania to wolę odpuścić.

nie spotkałem się z wrogością zapewne dlatego że rzadko o cokolwiek wypytuję czy też w pewnym stopniu swoich gabarytów ;). Najczęściej z ciekawością, następnie ostrożnością gdyż gość na rowerze zatrzymujący się co kawałek dodający jakiś POI to nawigacji musi takie reakcje wzbudzić na zasadzie co ja robię tu. Niekiedy głównie wśród znajomych również z politowaniem gdyż po co ja na to czas marnuje niech inni robią…

Nie spotkałem się z czymś takim jednak pojedyncze wypadki mogą się zdarzyć. Gdy ludzie pytają tłumaczę co będą z tego mieli. Generalnie prawo stanowi, że facts are free. Zaś każdy może zbierać informacje widoczne z terenu publicznego (ulice, chodniki itd). Warto by zrobić broszurę informacyjną, taką na A4, żeby każdy który mapuje w terenie miał ją na podorędziu na wszelki wypadek.

Osobiście już sobie wypracowałem “strategie mapowania na rowerze”. Za dużo czasu mnie kosztowało takie ciągłe zatrzymywanie - tym bardziej, że jeżdżę z małżonką, która zaczęła okazywać irytację z tego powodu :wink:

A co do tych “dziwnych zachowań”. To podam przykład. Wchodzę swego czasu do osiedlowego sklepiku i grzecznie pytam jak się okazało właściciela o nazwę oraz numer telefonu bo chciałbym to nanieść na mapę - zawsze tłumaczę na szybko czym jest projekt OSM. W odpowiedzi zostałem zbluzgany, więc po protu zniesmaczony odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.
Podobnie jest, gdy chcę sobie ułatwić życie i robię jakieś zdjęcie lub nagrywam filmik - od razu widać ten wyraz twarzy a na nim brak ufności i zrozumienia. Wiadomo - Polska nie jest krajem w którym na dużą skalę występuje coś takiego jak “zaufanie społeczne”…
Na szczęście są to sporadyczne przypadki i w wielu sytuacjach spotykam się ze zrozumieniem i sympatią - czasami z rozbawieniem - “wariat -i robi to wszystko za darmo” :wink:

W Niemczech paru mapowiczy się wycwaniło i chodzą z pomarańczowymi kamizelkami z napisem Geodezja. I nikt się im nie przyczepia ,-)

A jaka to strategia, tak z ciekawości?

Ja jeżdżę sam zwykle i mam słabą pamięć, więc staram się zapamiętać nazwy do 3 obiektów po drodze. Jak raz spróbowałem kilkanaście, to samo spisywanie zajęło mi z godzinę, a nanoszenie do bazy drugie tyle, więc wiem jak złudne jest poczucie, że przejazdem da się więcej, bo wtedy “przejazd” zamienia się w spacer. =}

Co jest o tyle ciekawe, że w zasadzie to dla niego reklama (sklep to przecież nie osoba i rzadko który jest “tylko dla wtajemniczonych”)… =} Nawet mi ktoś znajomy sugerował, że mógłbym zarabiać nanosząc sklepy i punkty usługowe.

Jak raz miałem pomysł na sesję fotograficzną chylącego się budynku (nic związanego z mapowaniem), to też mnie ktoś zaczepił zapytać co tu będzie budowane, bo najwyraźniej jak ktoś fotografuje, to tylko urzędowo albo zawodowo. =}

Mam na kierownicy zamocowanego “dotykowego Garmina” z funkcją “zaznacz waypoint” - także w czasie jazdy klikam i jadę dalej. A ze mam dość dobrą pamięć wzrokową to potrafię zapamiętać ileś tam takich punktów i po zatrzymaniu opisać wszystko w notesiku, który mam zawsze ze sobą. Czasami już w domu w czasie mapowania posiłkuję się G.S.V. - aby sobie odświeżyć pamięć :wink: Ewentualnie też stosuję “swoje skróty” i w czasie jazdy wpisuje je pod dany punkt w Garminie. Np. jeżeli jest to jakiś stół piknikowy z mapą rowerową i koszem na śmieci - to zapisuje to sobie w ten sposób: S PIK, KO, M.R.
Muszę tak kombinować bo przeważnie pokonuje na rowerze kilkadziesiąt kilometrów dziennie i dnia by nie wystarczyło na ciągłe stawanie - a poza tym to wybija z rytmu :slight_smile:
Często też robię zdjęcia danego punktu - ewentualnie kręcę filmiki. Ale to w czasie spaceru lub pieszych wypraw.

Raz spotkałem się z podejrzliwością ciecia, gdy (z ulicy) fotografowałem tabliczkę z nazwą i adresem przedszkola. Ale poniekąd mogę to zrozumieć…

Jak mogą wpisać w nawigacje adres i GPS ich poprowadzi pod same drzwi to super, ale jak na mapie jest zaznaczony budynek i adres to źle :wink: Ciekawe czy zgłosił do Google żeby usunęli fotki ze StreetView - bo to akurat da się zrobić (testowałem). Jak nie, a mapa mu przeszkadza, to coś jest nie tak imho.
Mi się jeszcze takie sytuacje nie zdarzyły, ale wydaje mi się że nie ma co się przejmować.

Dla ratowania wiary w ludzkość dam kontrprzykład. Mapowałem już o późnej (po 17-18) godzinie POI wzdłuż pewnej ulicy. Stałem przed już zamkniętym salonem fryzjerskim spisując na telefon godziny otwarcia i dane kontaktowe. Młody człowiek przechodząc zasugerował, że fryzjer będzie otwarty jeszcze w pobliskim centrum handlowym. W innych sytuacjach gdy pytałem pracowników sklepów o godziny otwarcia, podawali je bez problemu.

A jak sprawa ma się z danymi kontaktowymi?
Jeżeli na drzwiach/ulotce/plakacie jest kontakt e-mail, telefon, fax, strona www, to można to dodać do OSM bez obaw o jakieś nieprzyjemności?
Albo np. dane uzyskane z oficjalnej strony www lub profilu na Facebook?

Stowarzyszenie OSM Polska. Po to je stworzylismy…

Dla równowagi - kiedyś zostałem mile zaskoczony, bo właścicielka okolicznego sklepu podziękowała mi za naniesienie go do OSM. Podwójnie zaskoczony, bo raz, że podziękowała, a dwa, iż rzecz dotyczyła OSM :wink:

Nigdy się z czymś takim nie spotkałem, chyba że zacząłem cykać fotki witryn sklepowych by potem z obrazu przenieść różne drobnostki jak telefon, godziny otwarcia, strona internetowa, mejl (oszczędzało to czasu na stanie pod sklepem i wklepywaniem mozolnie danych). Powodowało to najczęściej wychodzenie sprzedawców ze sklepu i ich podejrzliwość, ale gdy wyjaśniałem co i jak (najczęściej powtarzana przez ze mnie fraza: każdy kto ma tą nawigację i będzie przejeżdżał koło waszego sklepu to kierowca zostanie o tym poinformowany) to z chęcią podawali mi wszystko i zainteresowałem ich nieco samym projektem.

Teraz już nie cykam fotek, zwłaszcza w centrach miast, gdzie jest duże skupisko ludzi bo za bardzo czyni mnie to rozpoznawalnym = podejrzanym. Jeden koleś zawołał jakieś imię i się na mnie spojrzał. Po chwili zajarzyłem “to mówi pan do mnie?” on na to że tak, tłumaczę mu że nie robię nic nielegalnego a potem rzuca że pomylił mnie z jakimś złodziejem.

No skoro w końcu je koleś udostępnia na terenie publicznym, to chyba właśnie po to żeby mógł sobie je każdy spisać? Z strony to nie wiem, ale stamtąd też info czasem czerpałem. Ale generalnie sprzedawcy byli w porządku o czym pisałem wcześniej.